niedziela, 10 czerwca 2012

Rumunia - Węgry - Słowacja

Jak pisałem wcześniej - "obwodnica" Bukaresztu dała nam nieźle w kość.
Dojechaliśmy jednak do miasta w którym urodził się hrabia Drakula Sighișoara.
Nocleg w pensjonacie z booking.com ktorego nie polecamy ze względu na oschłość i niechęć właścicielki, mimo ze był czysty i z zamykanym podwórzem.
Śniadanko musiało być wiec na starym mieście i bardzo dobrze o starówka jest piękna. Foty poniżej.




Podsumowując Rumunię - to w pełni cywilizowany kraj, z piękną przyrodą i miasteczkami, zamkami wartymi zobaczenia. Ceny podobne do polskich.Dużo inwestycji niemieckich powoduje że standard jest wyższy niż przewidywaliśmy.
Dalej droga prowadziła na Słowację. Tu popełniliśmy błąd wybierając opcję trasy "optymalnej" w gps. Poprowadził nas uroczą drogą - przez wioski i wioseczki, z wielkimi dziurami w asfalcie. Fajn trasa na powolne włócznie się po Rumunii ale nie na strzelenie tranzytowo 760 km. Szybko więc wróciliśmy do opcji trasy "szybkiej" i po powrocie na drogi szybkiego ruchu dojechaliśmy na wieczór do słowackiego Presov.
Po drodze było spotkanko z rumuńskimi policjantami, którzy twierdzili, że w strefie nadgranicznej mandatów kredytowych nie dają, a jak Sławek odmówił płacenia stwierdzili że będzie miał kłopoty na granicy gdzie zaraz zadzwonią. Blef, szantaż - jak zwał tak zwał, ważne że nie działa :) granicę przejechaliśmy jedynie lekko zwalniając.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz