piątek, 25 maja 2012

Krym - Rosja

Wstajemy rano - wiatr powoli przegania chmury. Zwiedzamy dziś pięknie położony zamek obronny w Sudak i atakujemy po 160 km połączenie promowe do Rosji. Do portu Krym w Kerczu wpadamy na 40 min przed planowanym odpłynięciem. Pani z okienka kasowego żmudnie wprowadza do komputera dane z paszportów, a czas mija. Zdenerwowanie rośnie gdy pracownik terminala wzywa ostatnich podróżnych do wejścia na prom, a my czekamy przy okienku. Nareszcie wybiegam z plikiem 6ciu paszportów w ręku, z daleka macham do chłopaków by odpalali sprzęty. Podjeżdżamy do szlabanu i tu pełna konsternacja: każą nam zawracać bo 5 minut temu zakińczył się załadunek. Próbuję zasugerować, że się dogadamy - ale każą czekać na starszego zmiany. Po chwili pprzychodzi, krótkie spojrzenie i mówi 'OK' wjedziecie. Radość ogromna. Po chwili żegnany Ukrainę i po 40 minutach jesteśmy na drugim brzegu. Rosja powitała nas kilkukrotnym wypisywaniem deklracji celnych, cgodzeniem od okienka do okienka, czekaniem na wpisanie danych od systemu - w sumie ponad 3 godziny na przejściu. Jechaliśmy dalej do 23ej w nocy. Po drodze cały czas mijaliśmy pola uprawne. Każdy kawałek wzorcowo zagospodarowany, wszystko rośnie równo 'pod sznurek' - nie ma skrawka łąki na namioty. Zgłodniali zatrzymaliśmy się w sklepie spożywczym we wiosce i Pani powdziedziała że hotel owszem jest i to nawet dwa - trzeba zboczyć jakiś kilometr z głównej drogi. Pokój 12 osobowy,łóżka piętrowe - ważne, że jest. Padamy z nóg zasypiamy od razu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz